 |
Big bottle from The Big Apple |
Wykopaliska na Dolnym Manhattanie przyniosły odkrycie... zaraz zaraz, czyżbym zaczął pisać jakąś powieść futurologiczną, której akcja ma miejsce w czasach po apokalipsie jądrowej? Skądże znowu, wykopaliska prowadzi się w Nowym Yorku już dziś!
Butelki po alkoholu, talerze i kubki z XVIII i XIX wieku odkryto wzdłuż ulicy Bowery. Była to wówczas jedyna droga prowadząca do i z Manhattanu. Znajdowała się tam pierwsza nowojorska jatka, obok której rzeźnik Nicolas Bayard założył w latach 40'XVIII wieku gospodę "Pod Byczym Łbem". Podróżni mogli w niej napić się, zjeść jak i zatrzymać na noc. Musiała być na tyle znanym i cenionym miejscem, że w 1783 roku wraz ze swoimi oddziałami, zatrzymał się w niej sam Jerzy Washington. Około czterdzieści lat później karczma została zburzona. Zamiast niej postawiono budynek, w którym działał teatr, hotel a nawet handlarz piecami. Ponowna popularność miejsca zaczyna się w latach 50' XIX wieku, gdy Wilhelm Kramera urządza tu niemiecki ogródek piwny znany jako Atlantic Garden. Gdyby wówczas istniał serwis Yelp, lokal imigranta znad Renu miałby na pewno wiele pochlebnych recenzji. Goście opowiadaliby o mechanicznej orkiestrze, możliwości gry w bilard i kręgle, a na XIX wiecznego Facebooka trafiałyby zdjęcia niemieckiego jadła i kufli z piwem, jakie mogłoby uszlachetnić bawarski Octoberfest. Szczególną atrakcją musiały być naloty policji, która była świadoma notorycznego łamania prawa w tym lokalu. Bójki? Prostytucja? Nielegalny obrót walutą? Skądże znowu! W Atlantic Garden łamano zakaz sprzedaży alkoholu w... niedzielę (istniało wówczas to nieludzkie prawo). Z czasem właściciel obszedł obowiązujące prawo i oficjalnie prowadził hotel, gdyż wówczas na ich terenie wolno było w Dzień Pański serwować napoje wyskokowe. Ktoś powie, że to wszystko bardzo interesujące, ale dlaczego zajmują się tym archeolodzy?