niedziela, 13 kwietnia 2014

Komu odbiła palma? Ewangelia żony Jezusa i dziennikarstwo internetowe


Przyprószona śniegiem ignorancji palma,
która komuś odbiła.
Podczas mijającej właśnie niedzieli palmowej znalazłem chwilę czasu na przyjrzenie się, jak tzw. Ewangelia żony Jezusa objawiła się w mediach internetowych. Moją uwagę przykuły szczególnie kurioza, który wyszły spod klawiatury pewnego "dziennikarza internetowego". Autor nieudolnie relacjonuje ustalenia badaczy zamieszczone na angielskiej stronie National Geographic. Wykorzystane zostały również "źródła własne/ anonimowe; przyroda; Przyroda". O, nie, nie jest to bynajmniej pomyłka w otagowaniu! Artykuł ma głębokie korzenie w palmie, która najwyraźniej komuś odbiła. W sprawie autentyczności Ewangelii żony Jezusa wypowiedziałem się już w poprzednim poście (link). Poniższy tekst miał stanowić króciutką erratę, ale rozrósł się na tyle, że zamieszczam go osobno.

Zacznijmy więc Wielki Tydzień od wielkich bzdur, które doprowadziły mnie do pasji. 
 
Zgodnie z przewidywaniami, informacja o "potwierdzonej" autentyczności Ewangelii żony Jezusa rozprzestrzeniła się niczym groźny wirus. Jak w głuchym telefonie, im dalej od źródła, tym więcej bzdur, a gdyby ułożyć je wszystkie jedna na drugiej, można by dostać się na księżyc bez pomocy rakiety. Artykuł zamieszczony na portalu Wiadomości24.pl (link), idzie dalej, śmiało torując ludzkości drogę do gwiazd. W odysei kosmicznej pomagają autorowi mityczni "naukowcy", których wypowiedzi nie dają się ułożyć w żadną spójną całość. I nic dziwnego. Zostali stworzeni na obraz i podobieństwo swojego stwórcy, który w naukowych ustaleniach gubi się jak pijane dziecko we mgle. Nie pastwiłbym się tak, gdyby nie pewne okoliczności. Po pierwsze, mamy tu do czynienia z dziennikarzem hobbystą, który nie musi pisać pod dyktando "dedlajnu" czy "klikalności". Po drugie, tekst jest świetnie pozycjonowany w wyszukiwarce. Wreszcie całość została okraszona głupawymi uwagami na temat kościoła i nie tylko. Autor, skądinąd przetaczając różne głosy sceptycyzmu, wpisuje je w swoją wizję potężnego Watykanu, którego złowieszcze macki próbują zdusić prawdę w zarodku. Nic, że sama prof. King (która opublikowała apokryf) w chwilach szczerości stwierdza, że żaden z tego dowód na małżeństwo Jezusa. Z tekstu wybrzmiewa wiara, że to odkrycie zmieni  nasz świat. Tu gryzę się w język, niechaj przemówi sam wizjoner:

"Naukowcy zaprezentowali odkrycie, które zostało uznane nawet za dowód przemawiający za faktem, iż Jezus Chrystus miał żonę. Można by zatem uznawać to formalnym stwierdzeniem przewrotu, cośkolwiek potężniejszego w swoich skutkach, aniżeli rewolucja kopernikańska czy podpalanie świata przez Adolfa Hitlera." 

Niech się wypcha Kopernik ze swoim nic nie znaczącym odkryciem. Niech zamilkną sceptycy! Może rzeczywiście na naszych oczach dokonują się wydarzenia donioślejsze niż II wojna światowa? A pomyśleć, że śmiałem się kiedyś z niefortunnej wypowiedzi dziennikarki, która uznała Ewangelię Judasza za najważniejsze odkrycie archeologiczne ostatnich dwustu lat. Niechaj będzie to policzone za dowód przemawiający za faktem, iż są takie rzeczy na niebie i ziemi, o których mi się nie śniło.

"Papirus zatytułowany jest "Ewangelia żony Jezusa" i jak wspomniano, może stanowić punkt zwrotny w dziejach chrześcijaństwa i świata w ogólności. Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że Karen King jest kobietą. Ot, kwestia porządkowa, o czym warto pamiętać przy okazji każdej rewolucji."

Starożytni wykazaliby dużo zrozumienia dla teorii, że za wszelkim złem stoi kobieta. Biedna profesor King, z jej poglądami można się zgadzać lub nie, staje się nową Ewą i Heleną trojańską w jednym. Media tracą czas na śledzenie poczynań Putina w sprawie Ukrainy, gdy tymczasem zarzewie przyszłych konfliktów tli się na Harvardzie...

"Cóż, stanowisko uczonych jest oczywiste, zaś przeciętnemu obywatelowi warto poradzić, aby nie stawiał wszystkiego na jedną kartę. Wszak za kilkaset lat, znów coś może się zmienić. Użycie procy przez Dawida w walce z Goliatem, też mogło być jeno propagandą bez pokrycia w rzeczywistości, a fakt, że kiedyś wynaleziono bombę atomową nie znaczy, iż znamy koniec tej historii."

Jako przeciętny obywatel nabieram ochoty, by obrzucać kamieniami siedzibę Wiadomosci24.pl (jeśli w dobie cyfryzacji jakąś posiadają) za firmowanie podobnych artykułów. Zanim zostanie mi postawiony zarzut nawoływania do czynu zabronionego informuję, że moja wypowiedź jest jeno propagandą bez pokrycia w rzeczywistości. Podejmę się rzeczonego aktu wandalizmu, jeśli wpadnie w moje ręce proca miotająca atomowe pociski, którą to, jak zdaje się sugerować autor, dysponował biblijny król Izraela. A może ten goliat pseudonaukowych bredni sugeruje, że broń jądrowa jest wymysłem obcej propagandy? Pozostaje mi tylko nadzieja, że po zapowiadanej epoce zawirowań, szerzenie podobnych głupot w Internecie będzie zakazane. Pomarzyć można,wszak za kilkaset lat znów coś się może zmienić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz